2008-04-28

Saygon

Podsłyszane przez otwarte okno.


Pani 1: Wie pani ta moja sąsiadka co mówiłam pani, ona jakaś dziwna jest…

Pani 2: Acha acha…

Filipek: Ciociaaaaaaa ja kce loda.

Pani 1: Nie ma loda, baw się… wie pani i dlatego o tym mówię…

F: Buuuuu… łeeee hehehe…. buuuuu….. Yyyyyjjjjęęęę… brumm brumm… iiiiiiiii… brrrrrr…. Ooooo dziewcynka !!! Ceść dziewcynko !!!!!!

Dziewczynka: …………..

F: Ceść dziewcynko!!!! ……Ooooo pierdnołaś !!!!!!

Pani 1: Filipku ! Tak nie wolno !

F: No co, tu śmieldzi !!! Daj mi auto dziewcynko!!! No dawaaaaaj!!!

Pani 1: Filipek !!!

F: To co ja mam tu loooooobić ?!?!?!?!?! Bozzzzzzzeeeee… ale tu nudnooooo !!! Buuuuuu… aaaaaaa… łeeeee... eeeeeeej… daj mi to auto dziewcynko !!!!


Dz: Aaaaaaaaaaaa!!!! Mamooooo!!!!!!!!

Pani 1: Filipek !!!!!!!

F: Boooooozzzzze !!!

(…)

F: (z oddali) Ciociaaaa !!!!!!!!!!! Ja kce lodaaaaa !!!!!!!!!!!!!!!!

2008-04-27

Konflikt

MSS: Mamo a czasem jak idę po mleczko do pana Janka i stoję w kolejce i jestem już pierwszy to przychodzą tacy gimnazjaliści i mnie tak odsuwają i tak mi mówią Uciekaj stąd mały. i ja muszę iść na koniec. I jeszcze mną tak rzucają jak piłeczką.

R: Ooo...... i co wtedy robisz?

MSS: No mówię tak Przepraszam, ja tu stałem., ale tak cicho, bo nie chce od razu wywoływać bójki.

2008-04-26

Wycieczka i jemioła

Wycieczka nad rzekę.
Młodszy z kolegą. Starszy Skorpion Sztabowy z rowerem.

SSS jako zdobywca i odkrywca zazwyczaj obwiesza swój wehikuł przeróżnymi zdobyczami. Jak nie ma badyla na podorędziu, może być worek na śmieci, gałęzie, witki z liśćmi, nawet puszka. Dziś ze szprych wystawał niebieski worek na śmieci oraz zabłąkana, uschnięta gałązka wierzbowa.
Kiedy dochodziliśmy do rzeki, gałązkę ową dostrzegł MSS i zaczepnym głosem przemówił:

MSS: Oooo Adi, co to za listki na Twoim rowerze… jemioła…??? Czyżbyś chciał tu w lasku zapoznać jakąś dziewczynę i namówić ją do miziania pod jemiołą…???


SSS:

2008-04-25

Zdrowe zboże

Ostra dyskusja przy śniadaniu:

R: Jedz.
MSS: Nie!
R: Jedz.
MSS: Nie!!!
R: Jedz! Musisz zjeść śniadanie przed szkołą.
MSS: Ale dlaczego ja muszę jeść TO*?!? Ja TEGO nie lubie!!!
R: Wczoraj TO lubiłeś. TO to było najlepsze jedzenie pod słońcem. A dziś jest niedobre?
MSS: Najlepsze śniadanie to zbożowe płatki z mlekiem. PO ZBOŻU LEPIEJ SIĘ MYŚLI.

* TO – chleb z serkiem topionym szczypiorkowym. Mama wyjaśnia, że nie wie dlaczego TO było ulubionym daniem śniadaniowym Skorpionów, tudzież dlaczego TO popadło w niełaskę.

2008-04-24

Pamiątka po mamie

Wczorajsze wołanie Młodszego Skorpiona Sztabowego z podwórka zakończyło się rykiem, awanturą i całą masą pretensji.

MSS: …bo wy jesteście królami…!!! a my tylko sługami, który muszą służyć królom… i nic nie mogą sami zrobić, ani się bawić, ani iść na wojne... !!!

R: A jaki z ciebie sługa? Jak mi służysz?
MSS: … bo musze zawsze robić co ty mi każesz…
R: Owszem.
MSS: … no to jestem twoim sługom…
R: No dobra, a te zabawki kto kupił dla kogo, albo tą bluzkę, albo te spodnie kto ci wyprał, kto ci zrobił obiad dzisiaj?
MSS: No ty.
R: No ja. Fajne mi bycie królową, która musi służyć słudze.
MSS: No to ja nie wiem nawet kim jestem… twoim pechem…
R: No coś ty… Nie jesteś pechem… Właśnie, że na odwrót, bo pomyśl, co po mnie zostanie jak umrę?.
MSS:   mmm ?
R: Co zostaje po człowieku jak umiera?
MSS: Trupek?
R: Eh…
MSS: Taki… szkielecik ? Grobek…???
R: A jak człowiek umiera to sobie sam grobek robi?
MSS: No nie. Hyhy…
R: Dzieci zostają, dom zostaje…
MSS: … to i tak mi się nie podoba bycie PAMIĄTKĄ PO MAMIE.

No racja mmmm?


2008-04-23

KRAJ - KA

Jako że jakby tak dodać do KRAJ - babcię i dziadka to wyszłaby KRAJ-KA (a drugich dziadków, przez anagram i dodanie fonetycznej końcówki KRAJ-BaM) uznajemy absolutną przynależność zacnej starszyzny do kroniki Opowieści Skraju i postanowiliśmy przytaczać od czasu do czasu przypadki dziadków i babć, jeśli oczywista spełnią wysokie wymagania publikowanej tu prozy, zawierać będą refleksje i nauki o charakterze wychowawczym, tudzież nauczać będą morałów i mądrości.
Albo będą śmieszne.
Dziś niedzielny przypadek Babci K.

Babcia K. wędrując ostatnio po rodzimym city (co nota bene jest jej ulubioną czynnością, by nie powiedzieć prawie fizjologiczną koniecznością i aby zakończyć – nazwijmy ją Babcią Piechurką (ślicznie)), a więc podążając bezkresem miejskich ulic, w pogoni za pilnymi sprawami, Babcia Piechurka natrafiła ostatnio na… czerwone światło przy skrzyżowaniu ulic.

Stojąc zatem na krawężniku i zgodnie z nakazami ruchu drogowego oczekując na „zielone”, spostrzegła nagle, że jest towarzyszką dwóch 8-latków na rowerkach, którzy utknęli w tej samej nieszczęsnej sytuacji co ona.

Jako że poranek był niedzielny, ruch na ulicy był znikomy, by nie powiedzieć żaden. Cykliści – młodzi i pewnie nie nękani nigdy opowieściami o tragicznych konsekwencjach przechodzenia na „czerwonym” – podjęli niespodziewaną decyzję o przejechaniu przez jezdnię nie czekając na zielone przyzwolenie. Ruszyli więc na swych wehikułach w otchłań niebezpieczną, a w swej zuchwałości nieskończonej jęli i Babcię Piechurkę przekabacać na ciemną stronę mocy.
Jeden z nich odwrócił się do Babci i zakrzyknął:

- Niech pani idzie… co się będzie pani walić !!!

Nie dała się prawa kobieta do grzechu namówić, a i młodociani przestępcy z życiem uszli i kary uniknęli.

THE END
 

2008-04-22

Sposób na wiatr

Telefon od babci:

Babcia: No to powiedz, co dzisiaj robiłeś?
MSS: Grałem na komputerze, byłem na podwórku…
B: O jej, a nie wieje u was, bo u nas strasznie wieje. Chyba wiatr by Cię porwał…
MSS: Ale ja mam sposób na taki wiatr, wiesz co trzeba zrobić?
B: ?
MSS: Jak wiele wiatr to musisz tak stanąć, dać ręce na boki, tak jakbyś miała zaraz odlecieć, wiesz… i do każdej ręki wziąć cegłówkę… wtedy nie odlecisz…

2008-04-21

Jezu, ufam Tobie

Dzieło Młodszego Skorpiona Sztabowego w zeszycie ćwiczeń z religii.
 
 
To czego się boję: Frediego Krugera, jego kumpla ducha z przebitym sercem,
który zabija panią i powiesza kota.


Mimo dbania o to, aby dzieci nie oglądały agresywnych bajek,
agresywne treści docierają do Klonów najwyraźniej jakimiś innymi kanałami.
Inna sprawa, że pomimo iż Skorpiony nie oglądają np.: Spidermana
i tak wiedzą jak rozwijają się obecnie jego przygody.

No dobra nie ma co się usprawiedliwiać.
Obrazek świadczy dobitnie o całkowitym niezrozumieniu tematu
(świadczy też o tym uwaga w dzienniczku).
Pouczenie zostało udzielone,
dzieło ma zostać zaklejone i narysowane ponownie,
zgodnie z treściami przekazanymi przez rodzicielkę.

Mam nadzieję, że będzie je można opublikować na blogu...
no chyba, żeby nie... 


PS. Przypadkiem niedawno MSS przeczytał tego posta. W odróżnieniu od innych, którzy go czytali nie zaczął się śmiać. Powiedział za to Pamiętam, strasznie się tego bałem. 
(10.10.2012)

2008-04-17

Szaleństwo obiadowe

Tata, korzystając z ostatnich dni urlopu dwoi się i troi w kuchni, dając upust swoim kulinarnym zdolnościom. A że dieta garściowa nadal obowiązuje, zrobienie obiadu dla całej rodziny jest nie lada wyzwaniem. (Dodatkowym walorem diety ma być nie łączenie węglowodanów z tłuszczami i z białkiem, dlatego ulubione ziemniaczki z karminadlem odpadają w przedbiegach.)

Dziś na ten przykład obiadowy pomysł racjonalizatorski taty zawierał wątróbkę, sałatę lodową z porem (nie parzonym, całkowicie surowym) i ogórkiem, polaną jogurtem naturalnym oraz kalafior, gotowany na parze i smażony z bułką tartą. Pomysł godny Nobla, jeśli takową by przyznawali.

Wątróbka była pyszna, mimo rozgotowanej na ament celubi. Sałatka z sałaty lodowej z porem i ogórkiem całkiem całkiem. Tylko kalafior zmienił kolor na przedziwny różowo-brunatny, przy czym w efekcie parowania go na parze posiadł konsystencję musu, w smaku deczko gorzkawy…
Narzekać nie będę kiedy Tata gotuje...

Na deser komentarz Młodszego Skorpiona Sztabowego.

Na ciągłe ponaglania rodzicieli jedz! jedz!! jedz!!!, Młodszy nie wytrzymał, zerwał się z miejsca, spojrzał protoplastom głęboko w oczy i głosem Vito Corleone wycedził:

MSS: A wy myślicie, że czemu w wątróbce na końcu jest TRUPKA… bo się można wykończyć jak się to je…

2008-04-14

Wiosna

U nas na wsi już jest ...

Dobrze, że tata napotkał łabędzie...
bo jak do tej pory to same bociany widział...
 

2008-04-03

Zranione uczucia

Obiad w wykonaniu Taty: młode ziemniaki, wieprzowina w ilości „na garść”, buraczki tarte.
Dzieci jedzą na dużych talerzach obiadowych. Rodzice na małych talerzykach deserowych.
MSS: OoO… tato nie pomyliłeś się z tymi talerzykami, co?
T: Nie. Od dzisiaj tak jemy.
MSS: No nie wiem czy mi się to podoba. Będę jeszcze grubszy niż teraz.
R: A gdzie ty jesteś niby gruby…
MSS: (pokazuje mikro-fałdkę na brzuchu) …?
R: … chyba na mózgu.
MSS: Ranisz moje uczucia mamo.

No to lepiej dostrzec niż ten cały tłuszcz.