2014-05-04

Kawijary weneckie, karpie ćwiki i pinele...

- Starszy Skorpionie Sztabowy, Twoje zadanie domowe to wybranie z książki "Pan Tadeusz" 20 (napisanych w miarę zrozumiałym językiem) wersów i nauczenie się ich na pamięć, a następnie zaprezentowanie ich z właściwą intonacją. - powiedziała pani od zajęć artystycznych do Starszego Sztabowego dwa tygodnie temu.

Skorpion, zgodnie z tradycją, przypomniał sobie o zadaniu w niedzielę rano. (W sumie cieszmy się, że w ogóle sobie przypomniał). Otworzył "Tadeusza" na chybił trafił, odliczył 20 linijek od góry i JĄŁ SIĘ UCZYĆ. Co jakiś czas dało się słyszeć z pokoju nieszczęśnika jęki, ale umiarkowanie alarmujące. Po dwóch godzinach Rodzicielka podjęła próbę skontrolowania wiedzy szczenięcia. Okazało się, że wybrany fragment był chyba najgorszym w całym dziele skupiskiem niezrozumiałych, przestarzałych i trudnych (by nie powiedzieć niemożliwych) do wyartykułowania wyrazów.

Próba płynnego przeczytania fragmentu nie udała się ani Rodzicielce, ani Tacie, ani Młodszemu, ani pani w sklepie na dole, ani Świadkom Jehowy, ani panu z tramwaju, ani pani na stacji benzynowej... w sumie nikomu. Rodzicielka do dziś odpada na "ingredyjencyjami" (przepisać nawet nie umie!), a "cybety, pomuchle, draganty i brunele", choć ich Word nie podkreśla, kompletnie są niezrozumiałe.