2015-05-06

Urodziny

Starszy Skorpion Sztabowy jest coraz starszy. Z każdym dniem. Od jakiegoś pół roku mówi też absolutnie męskim głosem, przetykanym jeszcze z rzadka piskliwym śmiechem, ale w sumie mutację można nazwać etapem skończonym. Dorosłość starszego przejawia się jeszcze w paleniu papierosów, które z pewnością pomogły w zmianie głosu. Pomagają też wypryskom na twarzy i plecach, nierzeczywistej wręcz chudości i kolorycie cery coś a la kość słoniowa.

Dorastanie to proces przykry i bolesny. Przykry jest chaos, który dzieje się wszędzie wokół dorastającego, a bolesne są próby ogarnięcia tego chaosu według własnych, niesprawdzonych jeszcze zasad. Tak też się stało ostatnio.

Na początku maja SSS kończył 17 lat. Wredny to wiek, bo dorosłość tuż tuż, ale nie już. Chcąc skorzystać na urodzinach jak najwięcej nastolatek postanowił, że dzień ten spędzi z kolegami, włócząc się po mieście, a właściwe święto odprawi w domu, z tortem, dmuchaniem świeczek, z dziadkami, rodzicami i kto tam się jeszcze nawinie z portfelem. Tak miało się stać.

W piątek młodociany wyruszył z domu wczesnym popołudniem, w celu spotkania z kolegami. Miała być pizza, a potem koncerty w rynku (majówka we Wsi huczna była w tym roku). Warunki wyjścia były dwa: Starszy miał odbierać każdy telefon od rodzicieli i powrócić do domostwa o godzinie 21. Wcześnie, wcześnie, no i co z tego, że wcześnie. Tata planował przedłużyć pobyt Szczenięcia na wolności, jeśliby ten stosował się grzecznie do ustalonych gremialnie warunków. W trakcie sylwestrowego wypadu Starszy nie odebrał ani jednego ze stu pięćdziesięciu telefonów po wyznaczonej godzinie powrotu i dlatego w tym wypadku zastosowano zasadę ograniczonego zaufania.

Rodziciele nie nagabywali Szczenięcia i nie dzwonili do niego w trakcie najważniejszego dnia roku. O 21.00 swoim zwyczajem Starszy nie pojawił się w domu, natomiast kilkanaście minut później zadzwonił z zapytaniem czy może zostać dłużej. Bo fajnie jest. Tata zgodził się wyznaczając czas powrotu na godzinę bardziej dorosłą. Niestety, po upłynięciu tego czasu Szczenię nagle przestało odbierać telefony. W końcu po odrzuceniu stu pięćdziesięciu telefonów od Rodzicielki, odebrało i rzekło: - Są moje urodziny i postanowiłem bawić się dziś z kolegami, a w związku z tym nie wracam na noc do domu. Następnie po wysłuchaniu spontanicznej wypowiedzi Rodzicielki, wycedzonej przez zaciśnięte zęby, odłożył słuchawkę. Po dwóch godzinach czekania, przejściu miasta wzdłuż i przeczesaniu krzaków nad rzeką przez Tatę oraz wykonaniu kilku telefonów do matki kolegi, u którego Starszy miał pierwotnie spędzić noc, a która nie odebrała, Rodziciele poddali się i poszli spać.

Wrócił marnotrawny o 2 w nocy. Nie mógł otworzyć drzwi domofonu kodem, więc raz po raz dzwonił krótko, nie będąc pewnym czy powinien alarmować wszystkich, czy też raczej zrobić wszystko żeby nie obudzić nikogo. Pierwsze rozwiązanie mogło skutkować wymierzeniem natychmiast bolesnych konsekwencji (nie mylić z biciem lub innymi opowieściami dziwnej treści), ale drugie mogło oznaczać noc spędzoną na dworze. Rodzicielka dopiero po kilku minutach skojarzyła, że dziwne dźwięki dobiegające z korytarza to sygnał domofonu. Niestety co dobiegła do aparatu, sygnał się wyłączał. Odziała tedy niewiasta kurtkę i but jakiś przywdziała i poczłapała na parter, co by wrota dziecięciu roztworzyć. Stało tam Szczenię, z łapskami w kieszeniach i w nowej skórzanej kurtce, którą dostało na urodziny. Na widok kobiety przybrało minę smętną, acz gniewną. Jasne było jednak, że nie wiedziało czy może wejść bez przeszkód czy też zostanie odprawione na zawsze. Ponaglone przez kobietę weszło chwiejnie po schodach, a w domu położyło się i zasnęło.

*   *   *

Tak na marginesie: Jak już wcześniej Rodzicielka wspomniała, pierwotnie Starszy miał spędzić noc u kolegi - Maxa. Opiekę nad nieletnimi miała wówczas sprawować matka owego Maxa, do której numer Szczenię przyniosło. W razie potrzeby. W nocy, kiedy to zbuntowane dziecię nie wróciło do domu i słuch po nim zaginął, Tata próbował skontaktować się z ową kobietą, ta jednak nie odbierała. Oddzwoniła dopiero następnego dnia.

- A po co pan do mnie dzwonił? - usłyszała Rodzicielka, kiedy Tata odebrał telefon.
- Ale kto mówi, przepraszam. - zapytał Tata uprzejmie.
- To pan do mnie dzwonił wczoraj. - powiedziała kobieta.
- Być może. - powiedział nadal uprzejmy Tata - Ale teraz to Pani dzwoni do mnie. 

W końcu dogadali się kto zacz, ale zaraz wypłynął nowy problem.

- Bo ja tu, proszę pana, mam domową awanturę, na temat pana wczorajszego telefonu do mnie, w środku nocy. - powiedziała mama Maxa.

Tata, niezwykle grzecznie, wyjaśnił pani powód swojego telefonu poprzedniej nocy, uspokoił panią i zazdrosnego partnera, ale na koniec rozmowy postanowił sprytnie podpytać kobietę:

- Ale jak już pani do mnie dzwoni, mogę spytać, o której syn wyszedł wczoraj od was?

W sumie odpowiedź nie miała większego znaczenia. Wiejska dyskoteka skończyła się o północy. Koleżeński powrót do domu mógł spokojnie potrwać dwie godziny. Rodzicielka nie przypuszczała, aby Szczenię w ogóle przebywało u kolegi w domu. Tym bardziej odpowiedź kobiety kompletnie ją zaskoczyła.

- Spał u nas do rana proszę pana, rano wyszedł.


*   *   *


Dyskusja na temat pamiętnej, urodzinowej nocy długa nie była. Rodziciele usłyszeli, że nie mają wystarczająco dużo znajomych, od których mogliby się nauczyć jak wychowywać dzieci. Natomiast Starszy usłyszał, że jest niepoważny i niegodny zaufania. Ustalono, że nocne postanowienie Szczenięcia musi pociągnąć za sobą konsekwencje, które zostały przyjęte nie bez sprzeciwu. Dodatkowo Rodziciele domagali się przeprosin i obietnicy, że takie zachowanie więcej się nie powtórzy.

Zmuszony do ukorzenia się Starszy wystosował do Rodzicieli list, który – jak wszystkie tego typu archiwalne materiały piśmiennicze – zostaną zachowane dla potomności.


Chciałem was szczerze przeprosić, za spóźnienie się do domu i bezinteresowne nie wracanie do 2.oo do domu. Działałem pod wpływem emocji i brakowało mi kontaktu z kolegami. Godzina 21.oo wydawała mi się śmieszną godziną powrotu, gdyż młodsi ode mnie chodzili po ulicy. Zbuntowałem się, gdyż koledzy wyśmiewali się ze mnie, że nie potrafię postawić się rodzicom, gdyż mam 17 urodziny, a godzina 21.oo jest niewystarczająca. W głębi duszy przejmowałem się całą sytuacją, zauważyłem, że o 23.oo zrobiło się zimno, prawie wszystko było zamknięte i każdemu chciało się spać. W dodatku moje soczewki dawały znać, że pora je zdjąć. Wtedy zrozumiałem, że nie kazaliście mi wrócić o 21.oo bo jesteście nadopiekuńczy, lecz dbaliście o moje zdrowie, bezpieczeństwo, sami też wiedzieliście, że o 23.oo nie ma nic do roboty. Ja dałem moje warunki powrotu myśląc lekkomyślnie. Za to przepraszam i obiecuję poprawę. Niech będzie to nauczka dla mnie na przyszłość.



*     *     *


Ah, zapomniałaby Rodzicielka podziękować niejakiemu Markowi, lat 47, rozwiedzionemu, żyjącemu w konkubinacie za bezinteresowną edukację Starszego Skorpiona Sztabowego w zakresie praw nieletnich do wyjścia z domu bez mówienia po co i gdzie, prawa do decydowania o tym, czy się będzie paliło czy nie, prawa do współżycia seksualnego z kobietami - rówieśnymi i starszymi (broń Boże z mężczyznami, bo Marek jest tolerancyjny, ale geje niech się trzymają od niego z daleka) i prawa do decydowaniu o sobie w zakresie podjęcia edukacji ewentualnie jej odrzucenia. Markowi należą się podziękowania za to, że nie jest pedofilem i gwałcicielem-mordercą, bo coolowy jest, gadkę ma luźną, trafiającą w młode serce jak nóż w masło - co nie trudne, mówiąc tylko to co młodzież chciałaby słyszeć. Nie bez przyczyny zaufanie do SSS pozostanie ograniczone, chociaż już niedługo. Już niedługo.

2015-05-03

Powszechny angielski

Miejsce: kościół, wystrój komunijny. Czas zulu: 15.55.
Skorpiony siedzą w ławce przed Rodzicielką i Tatą.  Czas do mszy - 5 minut. Szczyt nudy.

Starszy skorpion sztabowy: Ej, zobacz co tam napisali... hehehe... IHS.

Młodszy skorpion sztabowy: No i co z tego? Komunie dzisiaj były, co nie?

SSS: No ale IHS... IHS...??? Powinno być HIS taaak? HIS NAME IS JEZUS. To chyba oczywiste.


*Małym druczkiem: IHS - Jesus hominum Salvator (Jezus Zbawiciel człowieka)

Nadszedł ten dzień...

No i nadszedł ten dzień, kiedy Rodzicielka przestała kompletnie rozumieć szczenięta.

Kuba: Ej, Amadeusz, karambit tiger tooth stat track factory new!

Amadeusz: Jaaaaa... serio???... super!!!

O.O