2015-12-14

Przemytnik

Na dzień 14 listopada 2015 roku Tata i Rodzicielka zostali zaproszeni na ślub niejakich Bartoszków, na Ślunsk. Rodzicielka, choć spotkała rzeczonych tylko raz w życiu, w dodatku upiła się, zarzygała im cały balkon i bredziła coś przez pół nocy, leżąc na kolanach obecnej panny młodej, wspominała Bartoszków bardzo dobrze. Bartoszkowie, nie wiedzieć czemu, wspominali dobrze Rodzicielkę. Być może Tata, podczas gdy świadomość małżonki zgasła, nadrobił w oczach znajomych i stąd ta duża – w logice – dysproporcja. W każdym razie postanowili pojechać. I nie pożałowali. Zabawa była przednia.

To nic, że po drodze zepsuł się im samochód, że musieli go zostawić na Ślunsku, że naprawa kosztowała 2 i pół tysiąca. To nic, że musieli wracać pociągami z piekła rodem. To nic, że w ciągu czterech dni u babci, Skorpiony ciupały na kompie tak intensywnie, że tylko dwa razy skorzystały z toalety, wypiły wspólnie tylko 1 litr wody (żeby nie chodzić sikać) i pięć razy pogłaskały psa. To nic, że Rodzicielka upiła się dzień przed weselem i zgubiła zęba. To wszystko nic. Bo zabawa przednia była.

Niestety w drodze powrotnej ujęto i skazano przemytnika. Co mimo wszystko nie zepsuło wrażeń z wesela, chociaż śmiać się nie ma z czego.

Niejaki Starszy Skorpion Sztabowy, tradycyjnie obdarowany przez dziadka większą sumką, postanowił zaopatrzyć się w używki. Zrazu dziadek namierzył w jego płaszczu paczkę papierosów Marlboro i powiedział o tym Tacie. Potem całą drogę powrotną Skorpion ściskał wypchany, ciężki plecak i nikomu nie pozwolił go dotykać. Co wydało się wszystkim szemrane i wzbudziło podejrzenia, że coś w nim ukrywa. Następnie Tata bystrym okiem namierzył biało-czerwoną paczkę ze szlugami, kiedy Skorpion szukał w plecaku legitymacji szkolnej.

Po wyjściu z dworca nieletni ruszył z kopyta w stronę domu. Nikt nie wie do dziś po co, ponieważ nie posiadał przy sobie klucza nijakiego do przybytku owego.

Na koniec, już w domu poproszono grzecznie nieletniego o wypakowanie zawartości plecaka. Papierosy wydał bez oporu, jednak Rodzicielka dostrzegła coś jeszcze. Podłużny, sztywny przedmiot zawinięty w rękaw od bluzy. Okazało się, że to nic innego jak tylko pół litra Soplicy pigwowej. Bez zbędnych ceregieli i złości jakichś niemożebnych ze strony Taty i Rodzicielki, zawartość butli została osobiście przez Skorpiona wylana do zlewu. I choć posmutniał bardzo i obrażony jest na wszystkich, jeszcze na czas jakiś pozostanie przynajmniej przytomny.

Poniżej opróżniona już Soplica pigwowa i oryginalnie wymięte szlugi
(oryginalnie znaczy się, że nie podjęto próby zniszczenia przedmiotu,
ino wymięły się w trakcie ukrywania ich przez nieletniego...
w różnych miejscach)


2015-12-06

Kod matematyczny

Sytuacja: Tata - żołnierz zawodowy, tłumaczy synowi - gimnazjaliście zadanie z matmy. Na  obrazku trójkąt z oznaczonymi kątami A, B i C.

Tata: ... no jak tego nie rozumiesz, proste. Tu masz kąt ALPHA, ten kąt jest taki sam jak BRAVO, ale inny niż CHARLIE...

Skorpion: ... ???

Tata: ... no kąt BETA i ten, jak go tam nazywacie... w tej szkole...


-----
Legenda:
ALPHA, BRAVO, CHARLIE to pierwsze litery alfabetu fonetycznego NATO.