2016-10-23

Nie ma się z czego śmiać

Od wielu, wielu miesięcy blog pozostaje martwy. Przyczyną tego nie jest bynajmniej zniknięcie głównych bohaterów z powierzchni planety Ziemia, ani też mniej czy bardziej tragiczne wydarzenie. Przyczyna jest prozaiczna. Otóż wielce satysfakcjonujące i cudownie słodkie bycie Rodzicielką przestało być zabawne. Słowem - nie się czym chwalić. Ani z czego śmiać. Codzienność przypomina chaos, chwile radosne i tragiczne przeplatają się z częstotliwością mignięć koguta karetki pogotowia, poziom agresji sięga zenitu, by za chwile ustąpić falom miłości i szczęśliwości. Cienkie nici porozumienia rwie wiatr dmący na wysokości 10 piętra, które stało się gniazdem sKRAJu po szesnastej przeprowadzce, a wydarzenia coraz bardziej przypominają opowieści SKRAJU... a nawet znad krawędzi.



Hipermarket Auchan. Pasaż. Apteka. Rodzicielka i Młodszy Skorpion Sztabowy (184 cm wzrostu) zamierzają zakupić lek na trądzik, który pokrył nastoletnie czoło.

K - Mamo, tylko proszę, bez tekstów do aptekarki typu: proszę o jakiś ratunek dla tej zapryszczonej gęby.

M - Spoko. Kupimy tylko maść na trądzik. Nic wielkiego. - odpowiada Rodzicielka, a potem podstępnie i złośliwie dodaje - I poprosimy jeszcze o najmniejszą prezerwatywę na dobry początek dla tego młodego człowieka.

K. bez zastanowienia:

- Ok. I o największy tampon dla mamusi.