Wakacje rozpoczęły się i nabierają rozpędu. Skorpiony, a
szczególnie Młodsze szczenię uważają, że po roku ciężkiej pracy, na którą
składało się wstawanie rano, „siedzenie” w szkole i odrobienie lekcji raz w
tygodniu, należy im się błogi, niczym niezakłócony reklax przy komputrach. Więc
gdyby mogli siedzieliby w sieci cały dzień. Wyznaczane drobne prace w domu wykonują
byle jak, o ile w ogóle o nich nie zapomną. Ciężko ich wyciągnąć na spacer, psa
wyprowadzają w trybie express, a o basenie nie ma co mówić. Jednym słowem demon
Internetu ogarnął ich dusze i powoli, acz gruntownie odgradza ich umysły od
realnego świata.
Czasem jednak coś się w którymś szczenięciu ocknie. Jakiś
ludzki odruch. Tak też się stało wczoraj z Młodszym Skorpionem. Nie proszony,
nie zmuszany stwierdził nagle, że zrobi obiad. Oczywiście nie mogło być mowy o
niczym innym poza naleśnikami, na co rodzice przystali.
Jako, że pomysł zrodził się wczesnym rankiem, nie zdziwił
Rodzicielki telefon o 13:55, że NIE MA MLEKA. Był to znak, że nieletni dojrzał
do spełnienia obietnicy. Wkrótce mleko się odnalazło i Młodszy rozpoczął fazę
realizacji.
Skorpion - Mamo, wyślij mi przepis na naleśniki. – odczytała
Rodzicielka smsa o 14.45.
Rodzicielka - Przecież masz Internet, poszukaj. – odpisała.
S - Ale Twoje są takie pyszne. – brzmiał argument, którego
się obalić nie dało.
Zaproponowała tedy niewiasta, żeby się szczenię zalogowało
na Facebooku i tam udzieliła instrukcji. Dalsza część fazy realizacji bez
komentarza.
S – OK. I co? Jak i co przygotować? Pisz.
R – 3 szklanki mąki, 3 szklanki mleka, 2 jajka, 1 i pół
łyżeczki soli - wymieszać mikserem, smażyć na małej ilości oleju, kuchenkę
nastaw na 2 i pamiętaj poczekaj, aż się patelnia porządnie nagrzeje.
S – Poczekaj. To znaczy jak będę miał problem to napisze ok?
R – OK
S – Do jakiego to naczynka? Wlać?
R – Plastikowy garnek z uchem w środkowej szafce.
S – Mam. (…) co z jajkami? oddzielić żółtka od białek?
R – Wrzucić całe… bez skorupek…
S – hahahahhaha okkey… maaaaaaamo… czym wymieszać? łyżką???
czy mikserkiem?
R – mikserem
S – ale tym co ma takie dwa krętła?
R – tak
5 minut później
S – chyba coś spieprzyłem, jest tego mało i jest taka
brązowa woda… to znaczy ciecz
R – skąd brązowa woda się wzięła?
S – to znaczy taka kremowa ciecz i jest tego bardzo malutko
R – ok może za dużo mleka, dodaj mąki
S – dodałem, ale dalej woda, dałem 3 szklanki mleka, mąki, 1,5
łyżki soli i dwa całe jajuszka
R – To nie jest malutko zwykle wypełnia cały pojemnik po
brzegi???
S – Czekaj, tu na liczniku jest 800 ml, a powinno być jakieś
2000.
R – Dałeś 3 szklanki mąki, a mleka też 3 szklanki?
S – tak!!!
R – Jeśli jest za rzadki dodaj mąkę. Kuba chyba nie ma
prostszej rzeczy niż naleśniki, więc się nawet nie wygłupiaj, bo to nie jest
śmieszne.
S – Są łatwiejsze – kanapki, ale nie robie se jaj jest
baaardzo rzadkie i jest tego mało dodałem 1 szk mąki i wyszło dalej rzadkie, powiedz
mi co ma z tego wyjść?!?!
R – Jest tam Adi? On już robił naleśniki, więc go zawołaj.
Niech pomoże.
S – Nie mam zamiaru go wołać, chce zrobić sam. Zrobiłem tak
jak trzeba i co ma wyjść taka gęstsza ciecz z bombelkami?
R – Ma być gęste jak śmietana.
S – Jak śmietana!?!??!?!?!?!!? to wysypie reszte mąki
Po 5 minutach.
S – Wyszło miii! samemu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! aaaaaa! Jestem
MasterChef
Efekt był taki, że ciasta było na dnie i było bardzo gęste. Szklanki
okazały się pucharkami do lodów, mleka naprawdę zabrakło, a mąki znalazło się
zaledwie ¼ torebki. Ta na półce nie wołała, więc nikt jej nie znalazł. Coś mimo
wszystko zostało usmażone na patelni, ponieważ była zabrudzona ciastem i
kleksami roztopionego cukru. Cokolwiek to jednak było uległo unicestwieniu w
jakichś paszczach.
Co jednak najbardziej zaskoczyło Rodzicielkę to podsumowanie
tego dokonania na facebookowej ścianie Skorpiona, sugerujące dalje w
Oto ono.
a poniżej w komentarzach:
Jednym słowem sukces.