2008-01-17

Bal

Jutro wielki dzień.

B A L     K A R N A W A Ł O W Y


MSS będzie kościotrupem. SSS - ziomalem.

Właściwie pomysł na przebranie wyskoczył w ostatnim momencie i Rodyicielka cały dzień wycinała kości i żebra, a potem przyszywa ziomalskie łańcuchy i szukała starych, diamentowych krzyżyków, na ziomalskie łańcuchy.

Najwięcej emocji - co dziwne - wzbudziło... przymierzanie pierścionków.
Bo ziomal musi mieć trzy pierścionki i ani jednego więcej czy mniej. Bo za dużo to już dziewczyna, a za mało to nie po ziomalsku. Więc kiedy już się okazało, że żaden pierścionek mamy nie pasuje na ziomalskie palce, Młodszy Skorpion znalazł kółko od breloczka, które pasuje jak ulał. Nawet nie przeszkadza, że jest tylko jedno.

Uradowane lico ziomala - w pełni uzbrojonego we wszelakie ziomalskie błyskotki - uradował dodatkowo kometarz brata, wyszeptany mu na ucho.

- Dziewczyny będą przepadać za takim ziomalem.

Wieczór skończył się oczywiście płaczem kościotrupa, że nie będzie takim fajnym ziomalem, tylko jakimś głupim kościotrupem. Na co Rodzicielka wyszarpnęła z fotela przygotowany i obklejony kostium, dała omacać ze wszystkich stron, przyrzekła, że nic nie ma prawa się odkleić, obiecała rano wykonać makijaż dostkonały i postawić włosy na żel tak mocno jak się tylko da.
Żeby wyglądało, że kościotrup umarł porażony prądem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz