2015-10-22

Kolega

Od kiedy Młodszy Skorpion Sztabowy po raz piąty zmienił szkołę, ma problemy z kolegami, a właściwie z ich brakiem. Kręgi gimnazjalne są tak zwarte, że MSS, który dołączył do klasy w trakcie trwania drugiego roku, nie miał szans zespoić się z grupą (dzieciaki w tej klasie znają się od przedszkola). A że jest Skorpion człowiekiem towarzyskim, wylewnym i zabawowym – i do czasu pechowej zmiany szkoły – brylował w grupie rówieśniczej bez żadnych problemów, dziś samotność daje mu się we znaki. Ciało pedagogiczne też nie przyczynia się do poprawy sytuacji, upierając się, że problemu nie ma, istnieje tylko w głowie Rodzicielki, a sam zainteresowany jest po prostu samotnikiem, lubi przebywać w swoim towarzystwie i na własne życzenie alienuje od reszty. No cóż, można się upierać, że niebo jest zielone, co by mieć święty spokój.

Raz na jakiś czas MSS wraca do domu z oczami mokrymi od łez, z życiem bez sensu i z żalami do świata. Rodzicielka robi wtedy co może, żeby pociechę swoją pokrzepić i wlać koloru w szarą codzienność, ale bywa różnie.

Raz na jakiś czas jest wręcz odwrotnie. Na horyzoncie pojawia się ktoś, kto „jest świetny, lubi to co ja, ogląda te same filmy, gra w te same gry i słucha ten samej nuty”. Wtedy Rodzicielka też go lubi, kimkolwiek jest. Ale gimnazjaliści są nieprzewidywalni i wpadają w różne nastroje, które zazwyczaj kończą przyjaźń i sprawiają, że życie znowu jest bez sensu.

Dochodzi Rodzicielka do wniosku, że tak być musi i to jest właśnie ten czas, kiedy tak się dziać będzie. Nie można temu zaradzić. A dziwnym sytuacjom nie ma końca.

Nie dalej jak wczoraj, wracająca z pracy Rodzicielka zauważyła siedzącego koło klatki młodzieńca, na oko rówieśnika Młodszego Sztabowego. Smarkacz uśmiechał się dziwnie, trochę bezczelnie. W klatce kobieta wpadła na Skorpiona, który zeskakując ze schodów zawołał: 

- Idę z kolegą do sklepu!

- Idź! – zawołała za nim kobieta – Tylko wróć za godzinę, na obiad!

Wtedy jednak drzwi do klatki otworzyły się i stanął w nich „kolega” (jak się czytelnik już domyślił, był nim bezczelnie uśmiechnięty smarkacz). Niedorostek ów, imieniem Tomek, niższy i chudszy jeszcze niż Skorpion, ale odziany identycznie i z identyczną, rozdmuchaną fryzurą, popatrzył na Rodzicielkę dziwnym, maślanym wzrokiem i rzekł niespodziewanie:

- Mamo.

Na te słowa Skorpion wypalił:

- To jest moja mama nie twoja.

Ten jednak nie zważając na nic podszedł do Rodzicielki, chwycił ją za rękę, następnie chwycił za rękę Skorpiona, spojrzał kobiecie w oczy i powiedział:

- Mamo, chcieliśmy ci coś powiedzieć…

Kilka myśli zderzyło się ze sobą u wejścia do działu MYŚLENIE – ROZUMIENIE w mózgu Rodzicielki.

Pierwsze co pomyślała, to: - Matko jedyna, toż to drugi Kuba!!! – a odnosiło się to do teatralnego sposobu przekazania wieści, którego Skorpion - przyszły aktor i kabareciarz - nie powstydziłby się.

Druga myśl zawirowała, gdzieś wokół sensu słów Tomka, ale szybko została zepchnięta w przepaść w dziale FANTASY I SCIENCE FICTION.

Kolejna wpadła jak pijany zając, tratując wszystko i szybko znikając: - Nowy kolega. Wczoraj go jeszcze nie było, jutro go pewnie już nie będzie.

Po pół godzinie Skorpion powrócił do domu z kwaśną miną. Tomek MUSIAŁ JUŻ IŚĆ.

Szkoda mi Skorpiona, ale i jestem z niego dumna. W tej dość ciężkiej dla niego sytuacji, próbuje wyważyć na co się skarżyć, a na co nie. Najwyższa pora. Więc nie ze wszystkim przybiega, nie na wszystko się żali, próbuje zachować twarz, zacisnąć zęby. 
A to nie takie łatwe, jak się jest pierworodnym Rodzicielki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz