2017-07-26

Dwie sekundy

Biedronka. (Blisko domu jest.) Kolejka. Nudy. Gapienie przez okno. A tam facet z wielkim, okrągłym brzuchem lustruje rachunek. Czyta. Na nic prośby żony: "No chodźmy już..." Nie. NIE! On czyta.

Obok faceta stoi mała, około 6 letnia dziewczynka. Sama słodycz. Blond włosy do pół pleców, sprane, różowe ledżinsy do kolan i rozkloszowana spódniczka. Je loda. Przepysznego. Nawet Rodzicielce smakował jak patrzyła.

W końcu kolejka się ruszyła. Zakupy spakowane do torby. Kierunek drzwi. A w drzwiach... druga, identyczna dziewczynka, ubrana tak samo, z tą różnicą, że spod ledżinsow i krótkiego rękawka wystawały niemiłosiernie podrapane kończyny. Małe stworzenie z dzikim wzrokiem wbitym gdzieś ponad głowę Rodzicielki, krzyczało do automatycznie otwieranych drzwi: "Dawaj gnoju, otwieraj! No już kur...". Tu niebieskie oczka napotkały jeszcze nie rozumiejący wzrok Rodzicielki. Kiedyś oblicze Rodzicielki sprawiało, że dziecięce buzie uśmiechały się, ale już od dawna tak nie jest. Jej twarz nie wzbudza już zaufania u milusińskich, raczej poważanie, by nie powiedzieć strach, a bywa, że i przerażenie. Na młodej buntowniczce jednak nie zrobiło aż tak jednoznacznego wrażenia. Przyłapana na brzydkim słowie ucichła na chwilę, a potem wybiła górne ząbki w dolną wargę i prawie nie otwierając ust dokończyła: "...waaa".

Minęła Rodzicielka dziecko bez słowa pouczenia, wszak tuż obok stali jego rodzice, którzy słyszeli jak się bawi ich pociecha.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz