2008-04-17

Szaleństwo obiadowe

Tata, korzystając z ostatnich dni urlopu dwoi się i troi w kuchni, dając upust swoim kulinarnym zdolnościom. A że dieta garściowa nadal obowiązuje, zrobienie obiadu dla całej rodziny jest nie lada wyzwaniem. (Dodatkowym walorem diety ma być nie łączenie węglowodanów z tłuszczami i z białkiem, dlatego ulubione ziemniaczki z karminadlem odpadają w przedbiegach.)

Dziś na ten przykład obiadowy pomysł racjonalizatorski taty zawierał wątróbkę, sałatę lodową z porem (nie parzonym, całkowicie surowym) i ogórkiem, polaną jogurtem naturalnym oraz kalafior, gotowany na parze i smażony z bułką tartą. Pomysł godny Nobla, jeśli takową by przyznawali.

Wątróbka była pyszna, mimo rozgotowanej na ament celubi. Sałatka z sałaty lodowej z porem i ogórkiem całkiem całkiem. Tylko kalafior zmienił kolor na przedziwny różowo-brunatny, przy czym w efekcie parowania go na parze posiadł konsystencję musu, w smaku deczko gorzkawy…
Narzekać nie będę kiedy Tata gotuje...

Na deser komentarz Młodszego Skorpiona Sztabowego.

Na ciągłe ponaglania rodzicieli jedz! jedz!! jedz!!!, Młodszy nie wytrzymał, zerwał się z miejsca, spojrzał protoplastom głęboko w oczy i głosem Vito Corleone wycedził:

MSS: A wy myślicie, że czemu w wątróbce na końcu jest TRUPKA… bo się można wykończyć jak się to je…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz