2008-12-17

Kiełbasa

Dziś rano, po odwiezieniu dzieci do szkoły, Rodzicielka – jak co drugi dzień – kopsnęła się do znanego dyskontu w celu zakupienia pieczywa, w postaci dwóch, dużych, pokrojonych chlebów wiejskich w cenie 2,79 PLN za sztukę. Chleb ten stanowi od jakiegoś czasu podstawę żywienia w naszej rodzinie i można go nazwać powszednim – w pełnym tego słowa znaczeniu.

Zakupiwszy chleb i zapłaciwszy należności, Rodzicielka podeszła do stoiska z wędlinami, ponieważ wędlina wraz z ogórkiem stanowi nieodłączny dodatek do podstawy żywieniowej rodziny. Tam oglądając mnogość asortymentu kątem oka dostrzegła Staruszkę. Była to bardzo leciwa kobiecinka, malutka i drobna, siwa jak gołąbek, ubrana w długi płaszcz i kapelusz. Od razu widać było, że to dama starej daty, ale bardziej z tych rubasznych, niż wyniosłych.

Staruszka przebierała i wybierała, kazała sobie pokazywać różne wędliny, zastanawiała się i za każdym razem wyrażała zdziwienie, że tak drogo… wywołując u ekspedientki zamiennie fale irytacji i zrezygnowania. I fale wesołości u Rodzicielki.

W końcu wybrała kilka plasterków jakiejś szynki, za którą i tak zapłaciła 10 PLN. Kiedy pakowała zakup do jednej z kilku foliówek, do stoiska podeszła inna kobieta. Staruszka widząc ją, jak się zastanawia podeszła, wskazała na jedną z kiełbas i powiedziała:

- Widziała pani… kiełbasa za 35 zł.

Kobieta uśmiechnęła się półgębkiem i odparła:
- Pfff… i droższe są.
- Droższa kiełbasa już być nie może?
- Są droższe. Bo to pani sprowadzane są kiełbasy. Z daleka.

Na to Staruszka z błyskiem w oku:
- Sprowadzane mówi pani... ale chyba nie z Chin.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz