2010-09-21

Aerobik

OK. Sprawa wygląda tak.

Od jakiegoś pół roku nosiła się Rodzicielka z zamiarem pójścia na aerobik. Nosiła się, nosiła, aż w końcu poszła. Oczywiście podlizuch i kadziarz Młodszy Skorpion Sztabowy twierdzi, że cytuję Mamusia jest chudziutka i jak jeszcze schudnie to zniknie, ale tak dobrze to ni ma. Zapasy są już w ilościach przekraczających wszelkie normy, nie mówiąc już o tym, że noszenie magazynu wszędzie ze sobą staje się coraz bardziej uciążliwe.

Poszła więc Rodzicielka ku wielkiemu przybytkowi o nazwie Aqua Park, w którym to wszelkie aerobiki i inne zajęcia zdrowotne się odbywają.

Łatwo nie było od samego początku.

Już przy wejściu napotkała Rodzicielka pierwszą przeszkodę w postaci zbitej, wrzeszczącej masy wysokości tak około metr dwadzieścia, która stłoczona w holu głównym uniemożliwiała wejście. Zaparła się tedy kobieta, napięła zapasy i mięśnie pod nimi, ostrogi wbiła w ziemię i nie bez wysiłku rozgarnęła masę skrzydłem drzwi wahadłowych.

Następnie dobrnąwszy do punktu informacji napotkała drugą przeszkodę w postaci zbitej, wrzeszczącej masy wysokości tak około metra siedemdziesiąt, która z wściekłością napierała na lichą ladę i przerażone dziewczę za nią. Każdy chciał, aby dziewczę rozmawiało tylko z nim i tylko jemu powtarzało trzynaście razy gdzie, z kim i dlaczego. A wyglądało to mniej więcej tak:

- Proszę pani‼!Zapisy na naukę pływania!?!?!

- Dla kogo?

- Dla nas‼!

- Ale dla dziecka czy dla pana też?

- Dla dziecka‼!

- Ile lat?

- 11!

- Musi pan dziecko doprowadzić na basen i odebrać. Dzieci do 16 roku życia muszą być doprowadzone i odebrane przez rodzica.

- I co ja tam w butach mam wejść?

- No nie w butach pan nie wejdzie.

- Proszę pani, dziewczynka na naukę pływania‼‼

- Ile lat?

- 12.

- Musi pani dziecko doprowadzić na basen i odebrać. Dzieci do 16 roku życia muszą być doprowadzone i odebrane przez rodzica.

- Ale to jak ja mam tak z nią wejść?

- Tak.

- Niech pani jeszcze raz powie, bo ja nie rozumiem.

- Musi pani dziecko doprowadzić na basen i odebrać. Dzieci do 16 roku życia muszą być doprowadzone i odebrane przez rodzica.

- Aha...


- Proszę pani, 10 latek, nauka pływania.

- Musi pan dziecko doprowadzić na basen i odebrać. Dzieci do 16 roku życia muszą być doprowadzone i odebrane przez rodzica.

- Jaaaaaak toooooo?!?!?!

- Proszę pani dziecko na naukę pływania‼‼‼!

- Ile ma lat?

- 10.

- Musi pan dziecko doprowadzić na basen i odebrać. Dzieci do 16 roku życia...
itd.


Stała tam rodzicielka jakieś 7 i pół minuty i w osłupieniu patrzyła na ten tumult potworny. W tym czasie bąknęła kilka razy: Aerobik? Aerobik?, ale z powodu nie posiadania siły przebicia, informacji nie otrzymała i zrezygnowana jęła się przez masę przeciskać w tą stronę holu, która jej się wydała najbardziej przyjazna. Zdeptawszy kilka istnień o jeszcze mniejszej sile przebicia, z prawie zwichniętą nogą, z potarganymi włosami kobieta doczołgała się w miejsce, gdzie ścisk był mniejszy.Tam nagle zobaczyła pulpit, a za nim młodą, rudą wydrę, która na widok rodzicielki rozbłysnęła przebrzydłym, urzędowym uśmiechem.

- Aerobik? – wysapała rodzicielka.

- Pójdzie pani tym korytarzem, tam są schodki na dół. Prosto i w prawo.



Podpiwniczenie przeznaczone na sale do aerobiku były raczej surowe i zimne. Zaraz naprzeciwko rejestracji wyginały się na siłowniowych przyrządach jakieś niezidentyfikowane masy mięśniowe. Za to pani w recepcji była bardzo sympatyczna, oszczędna w urzędowych uśmiechach, konkretna i zdawkowa. Po 5 minutach rodzicielka siedziała na kanapie w holu, w części aerobowej i patrzyła z zachwytem na zgrabne ciała, które wyginały się na sali. To było to. Oczyma duszy już widziała siebie, jak w czarnym trykocie pomyka szpagatami przez salę w stylu Edyty Herbuś.

Niestety tu radość i humor się kończą.

Kiedy zaczęły się zajęcia, jasnym się stało, że przyszli na nie jedynie zawodowcy. Żadnych amatorów. Wyczynowe stroje sportowe, profesjonalne obuwie, wysokiej klasy zapięcia do włosów, butelki z wodą, ręczniki z napisami sponsorów i te sprawy. Na tym tle rodzicielka w czarnych leginsach i w koszulce z kwiatem prezentowała się trochę bezbarwnie. Ale nic to – powtarzała sobie w głowie – grunt to komunikacja. Kwiat na koszulce i czarne gacie to sygnał, żem żółtodziób i nowicjusz. I faktycznie. Po chwili z grupy jędrnych 20-latek wyłoniła się trenerka i podbiegła do rodzicielki.

- Pani pierwszy raz?

- Tak.

- Pierwszy raz w życiu?


(Yyyyyy… nie wiem, to życie już tyle trwa.) - Tak.

- Niech się pani nie zniechęca i nie przejmuje. Na początku mogą być trudności, ale to tylko na początku. Dziś zrobimy i tak lekki trening. W zeszłym tygodniu był tu cały rządek TAKICH pań. I dały jakoś radę.

Rodzicielka jeszcze raz powiodła wzrokiem po sali. Może grubasy schowały się gdzieś na filarami?

- I gdzie one dzisiaj są?

- No właśnie nie wiem. Ale niech się pani nie przejmuje. Początki są trudne. A to jest grupa średnio zaawansowana. Więc da pani radę.


Odwróciła się na pięcie i złośliwie napinając jędrne pośladki odbiegła niczym gazela.
Nie ma co. Zmotywowała Rodzicielkę do pracy nad sobą tak bardzo, że ta oczyma duszy już widziała siebie jak pod koniec tych zajęć, w dramatycznej scenerii błyskającego na niebiesko koguta, zabiera ją karetka, a sanitariusz na noszach co chwila próbuje przywrócić akcję serca defibrylatorem.

Nic to. Po krótkiej pogawędce trenerka założyła na ucho patyczek z mikrofonem i uruchomiła… MUZYKĘ. Fala uderzeniowa wbiła rodzicielkę w ścianę.Trenerka coś tam mówiła do mikrofonu, ale dziki bigbit, który dobywał się niepozornego skądinąd urządzonka stojącego na ziemi sprawiał, że Rodzicielka mogła jedynie obserwować co się dzieje. Po chwili dała się ponieść rytmowi i zaczęła ćwiczyć z grupą.

Przez pierwsze 10 minut szło jej całkiem nieźle. Układ kroków nie był, aż tak skomplikowany. W bok i w bok, rączka, rączka, na cztery, dwa, trzy, cztery, obrót. W jedenastej minucie na czole rodzicielki pojawił się pot. W dwunastej minucie zaczęły boleć nogi. Nie to było jednak najgorsze.

Być może stałe bywalczynie aerobiku, które będą się tu wymądrzać wiedzą, że na takich zajęciach tańczy się jakieś układy. Rodzicielce też coś majaczyło na ten temat. Ale praktyka przerosła wyobrażenia. Po nauczeniu się w miarę jakichś 20-25 kroków, powtarzanych przez trenerkę kilkakrotnie, panie rozpoczęły zawodowy You can dance i bez żadnych powtórzeń zaczęły odstawiać piruety, fiflaki i layouty, których Rodzicielka w żaden sposób nie nauczyłaby się nawet za milion lat. Następne 5 minut spędziła więc wykonując krok podstawowy: w bok, w bok, po czym nie widząc szansy na jakieś ludzkie ćwiczenia poddała się, zdezerterowała i poszła z rykiem do domu.

Strapiony małżonek widząc chmurną minę rodzicielki bąknął coś jeszcze cicho o aqua aerobiku (aerobik w wodzie), ale nie, oooo nie, już ja widzę ten aqua aerobik, aerobik dla grubasów, który w praktyce jest pewnie nauką pływania synchronicznego, połączony z kursem nurkowania i wyławiania pereł.

Nie, dziękuję!




Idę się przeprosić z orbitrekiem, którzy porzucony stoi w holu. Może mi wybaczy.

Czuwaj.

5 komentarzy:

  1. uśmiałam sie jak norka hahahaha , czytajac normalnie cofnęłam sie w czasie i widziałam swoje pierwsze zajecia na aerobiku... hehehehe, tych układów uczyłams ie ze 2 meisiace, ale jest to do opanowania:)
    Życze wytrwałosci :) hihiihih (mi jej ostatnio brak)

    OdpowiedzUsuń
  2. a Ty babo na aerobik chodziłaś?
    ile ja rzeczy o Tobie nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  3. HAHAHAHA... a no chodziłąm, kiedym jeszcze zamężna była i katowała się jam w ramach małżeństwa ahhaha :) Teraz uważam" kochaj mnie jaką jestem albo spindzilaj"| hiihih

    OdpowiedzUsuń
  4. ehheh ja tez zwariowałam jak to czytałam i od razu przypomniały mi się moje zmagania z aerobikiem ale u nas to jednak wiocha bo sa swojskie klimaty każda poci się podobnie ma zadyszkę i ten sam błagalny wzrok kierowany w stronę trenerki aby trochę zwolniła :) więc moja mądra to "nie daj się ludzie niech swoje myślą" - a nie sorki to chyba DODA :p
    zaczekaj na mnie jeszcze trochę i tez będę chodziła :) póki co pozwalam aby mi brzucho rosło
    pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  5. no tak Twoje brzucho musi rosnąć, bezdyskusyjnie
    ale patrząc w przyszłość, to ja widzę, że Ty pewnie 3 razy ten brzuch zgubisz (po razie po każdej ciąży), a ja nadal będę... jaka będę
    hyhy

    OdpowiedzUsuń