W sumie trudno się dziwić, gdyż wycieczka ze spaceru przerodziła się w podróż w nieznane, a sam przewodnik został przyłapany kilkakrotnie na pełnym zdziwienia rozglądaniu się po okolicy, najwyraźniej nie mogąc się zdecydować, którą z tajemniczych ścieżek wybrać.
Po dwóch godzinach dość szybkiego marszu kompania dotarła do obrzeży cywilizacji i z ulgą przycupnęła na murku, ocierając pot z czoła i masując obolałe kończyny.
Na pocieszenie wszyscy zostali wyposażeni w loda marki „Big Milk” i litr płynu, które zrekompensowany żale i zaspokoiły roszczenia.
Dziś rano Klony zostały zerwane z łóżek o godzinie 6:3o by pozostawić im więcej czasu na rozruch, co początkowo spotkało się z protestem, objawiającym się jękami i jedną syreną alarmową. Natomiast po pół godzinie, kiedy bractwo obmyło się z resztek snu, zostało nakarmione i przyodziane, gromko wyraziło aprobatę dla pomysłu rodzicielki wczesnego wstania, ponieważ fakt ten pozwolił na godzinną zabawę i oglądanie ulubionych Brainiaków.
O godzinie 7:45 na komendę wymarszu żale już nie były tak przytłaczające. Jedynie Młodszy Skorpion Sztabowy podjął próbę negocjacji i patrząc na mamę wzrokiem dwumiesięcznego Kokiel Spaniela wyszeptał pytająco:
- MUCHEEEE ???
Na zdecydowaną odpowiedź zwiesił łepek, zażądał od brata schwycenia za rękę i tak objęci, z minami straceńców pomaszerowali w stronę jednostki edukacyjnej.
* * *
Tego samego dnia.
¾ rodziny w składzie Rodzicielka i Klony jadą autem w stronę miasta.
Młodszy powtarza wiersz, którego miał się nauczyć na pamięć.
W pewnej chwili słychać:
MSS: O MUCHA !!! MAMO TU JEST MUCHA !!!
I po chwili:
MSS: OOOOOOOO !!!
R: Co się stało?
Cisza.
R: Hej tam z tyłu. Co z tą muchą? Zjadła cię?
Cisza.
Cisza.
Cisza.
MSS: Przepraszam mamo, że się nie odzywałem, ale modliłem się do Pana Jezusa i pytałem go czy mi wybaczy, że zabiłem muszkę.
...a mamy już za sobą przyjaźń z inną muchą, której dzieci nadały imię Emilka i karmiły, trzymając w zamknięciu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz